Auta elektryczne szansą dla górnictwa niklu
15 Grudnia 2017Baterie litowe zawierające nikiel są instalowane we wszystkich samochodach elektrycznych, począwszy od najdroższego modelu Tesli, kończąc na taniej produkcji General Motors – Chevy Bolt.
Boom na baterie jest obiecujący dla zakładów górniczych wydobywających i produkujących produkty niklowe o wysokiej jakości. Natomiast zdaniem analityków z UBS, około połowa światowej podaży tego metalu, składająca się z tzw. ferroniklu i niklu o bardzo niskiej jakości, jest nieodpowiednia do produkcji baterii.
Niektórzy z największych producentów rud wyższej jakości, w tym BHP, Norilsk Nickel, Vale oraz Sumitomo Corporation, starają się szybko wykorzystać sytuację i wzmocnić długoterminowe umowy dostaw niklu z producentami baterii.
Do walki o klienta stają także mniejsze firmy, takie jak np. Australia Independence Group i Western Areas. Ci producenci budują obecnie odpowiednie zakłady przeróbcze w celu przekształcenia metalu w siarczan podobny do proszku, który jest najbardziej odpowiedni do zastosowania jako komponent baterii.
Na pewno trudne zadanie stoi przed producentami tzw. niklu o niskiej jakości. Wśród tych, którzy być może nie wzbogacą się na gorączce niklu, mogą znajdować się np. firmy takie jak należąca do South32 Ltd Cerro Matoso w Kolumbii i Koniambo firmy Glencore w Nowej Kaledonii, a także kopalnie Anglo American w Brazylii, produkujące wspomniany już niskojakościowy ferronikiel.
Najwięksi gracze na rynku niklu już wykonują wiele działań skoncentrowanych na dalekosiężnej perspektywie czasowej. Na przykład Norilsk, największy na świecie producent niklu, ogłosił w czerwcu połączenie z niemieckim producentem baterii BASF. W ciągu kilku ostatnich tygodni października firma BHP zaprezentowała plany przebudowy swojego oddziału Nickel West, aby rozpocząć dostawy niklu do producentów baterii od kwietnia 2019 roku. Jest to dość nieoczekiwany zwrot akcji dla tego oddziału, bo jeszcze dwa lata temu Nickel West było na skraju upadłości, a jego pracownicy już w 2000 roku powiedzieli, że ich prace ostatecznie zakończą się w 2019 roku. Eduard Haegel, szef działu Nickel West, oczekuje, że w ciągu najbliższych sześciu lat zapotrzebowanie na akumulatory do pojazdów elektrycznych powinno wypełniać około 90% rocznej produkcji wynoszącej, jak się zakłada, 100 tys. ton. W międzyczasie firma Vale poszukuje partnera w swojej stratnej kopalni New Caledonia. „Financial Times” podał, że prowadzone są rozmowy z chińskim producentem baterii GEM Co.
Zakłady, które kiedyś zostały zamknięte, też mogą dostać drugą szansę. Na przykład Votorantim Metais z Brazylii oraz Ravensthorpe z First Quantum Minerals w Australii, które nawet przy dzisiejszych cenach niklu nie mogą konkurować z innymi producentami, mogą przynieść zyski w przyszłości, jeśli rynek nadal będzie się rozwijać.
Ceny niklu na londyńskiej giełdzie metali wzrosły w tym roku o 17% do 11,8 dolarów za tonę, ale wciąż pozostają poniżej szczytu z 2014 r. przekraczającego 21,4 dolarów za tonę, wciąż brakuje im 75% w porównaniu do najwyższego poziomu z 2008 r. – 51,0 dolarów za tonę.
Według przedstawicieli Porsche produkcja samochodów elektrycznych przystosowanych do wysokich prędkości jazdy napędza popyt na baterie bogate w nikiel. Niemiecki producent samochodów oczekuje, że stosunek niklu do kobaltu i manganu w typowej baterii wzrośnie ośmiokrotnie, ponieważ samochody elektryczne stają się coraz bardziej popularne.
UBS szacuje, że do 2025 r. przybędzie 20 milionów pojazdów elektrycznych, podnosząc popyt na nikiel o 300–900 tys. ton lub o 10–40% obecnego rynku.