Brudny węgiel czy brudne metale?
7 Maja 2024W jakim kierunku pójdzie w najbliższych dekadach przemysł wydobywczy w związku z zachodzącymi zmianami klimatu? Scenariusz, jaki się dla niego kreśli, wygląda mniej więcej tak: system transportu oparty na paliwach kopalnych musi być w 100% zelektryfikowany, a elektrownie opalane ropą, gazem i węglem muszą ustąpić korzystającym z energii słonecznej, wiatrowej i jądrowej.
Jeśli mamy jakąkolwiek nadzieję na oczyszczenie planety, zanim nastąpi punkt, z którego nie ma odwrotu, musi nastąpić masowa dekarbonizacja. Proces ten będzie się jednak wiązać z ogromnym zwiększeniem wydobycia metali, takich jak lit, grafit, kobalt czy nikiel, potrzebnych do produkcji akumulatorów litowo-jonowych stosowanych w pojazdach elektrycznych, magazynowaniu energii odnawialnej oraz w elektronice użytkowej. W tej wyliczance nie można też pominąć miedzi oraz srebra, potrzebnych do silników pojazdów elektrycznych, stacji ładowania, elektrowni odnawialnych, paneli słonecznych czy pojazdów elektrycznych. Zasadniczy dylemat związany ze światowym przemysłem wydobywczym brzmi zatem tak: czy próbując uwolnić się od paliw kopalnych, nie narażamy się na nową zależność od mineralnych surowców krytycznych, w tym litu, grafitu, kobaltu, niklu, a nawet miedzi? Czy uzależnienie to nie spowoduje dewastacji środowiska?
Zwolennicy energii odnawialnej niechętnie rozmawiają o trudnych warunkach pracy lub nieistniejących przepisach środowiskowych związanych z wydobyciem wielu metali i minerałów. A niewłaściwie prowadzone wydobycie może wyrządzić szkody lokalnym społecznościom oraz ekosystemom, niszcząc różnorodność kulturową oraz biologiczną.
Eksperci za najbardziej drastyczny przykład takiego procederu podają Demokratyczną Republikę Konga, gdzie znajduje się większość światowych zasobów kobaltu. Przy jego wydobyciu w skrajnie niebezpiecznych warunkach pracują często dzieci. Średnia długość życia w Demokratycznej Republice Konga wynosi niecałe 48 lat, a jedno na pięcioro dzieci umrze przed ukończeniem 5. roku życia. Prawie 60% z 71 milionów mieszkańców tego afrykańskiego kraju żyje za mniej niż 1,25 dolara dziennie.
Podobny problem dotyczy wydobycia niklu ze złóż laterytu równikowego oraz przetwarzanego przy użyciu szkodliwej dla środowiska techniki HPAL (High Pressure Acid Leach). W przypadku tego metalu dominującą pozycję na świecie w ostatnim czasie zbudowały Chiny, czyniąc znaczne inwestycje w Indonezji, gdzie wybudowały huty produkujące nikiel kosztem ochrony środowiska. Tani indonezyjski nikiel, wprowadzany na rynek po cenach dumpingowych, spowodował załamanie cen tego metalu i wymusił zamknięcie kopalń na całym świecie. Z kolei sama Indonezja, mocno rozwijająca sektor wydobywczy, stanęła przed problemem, co zrobić z odpadami poeksploatacyjnymi.
Producenci akumulatorów oraz samochodów elektrycznych muszą postawić sobie pytania, skąd pochodzi nikiel do ich produktów oraz jak destrukcyjny dla środowiska jest sposób jego przetwarzania?
Wątpliwości jest więcej, a odpowiedzi na nie wyznaczą przyszłość przemysłu wydobywczego: jaki jest sens wytwarzania „czystych i ekologicznych” komponentów baterii, gdy proces ich rafinacji jest tak „brudny” i szkodliwy dla środowiska? Po co przechodzić z paliw kopalnych na elektryfikację, skoro przy wydobyciu metali potrzebnych do wytworzenia odnawialnych źródeł energii oraz pojazdów elektrycznych wykorzystuje się energię węglową?
[www.mining.com]